Nazbierało się trochę limeryków, nie powiem... Nie żeby jakoś strasznie obrodziło, ale dobre i to! Zaczniemy od najbardziej chyba płodnego na tym polu Karakuliambro, który – jak zwykle umiejętnie i złośliwie – komentuje naszą rzeczywistość:
Ambitny człowiek ze wsi OtrębyA oto tekst debiutującej na naszych łamach niewiasty, traktujący o prawdziwych wydarzeniach z życia szkolnego (z tego miejsca chciałbym gorąco pozdrowić naszego kochanego Pana Profesora Łochowskiego, u którego naukę zakończyłem z oceną bardzo dobrą...).
Raz pan profesor ŁochowskiTo z kolei kolejny tekścior Thommsona, który zadebiutował w poprzednim numerze pamiętnym limerykiem o chłopie-sybarycie:
Pewien poseł, co był zeremI wreszcie to, na co czekali wszyscy – nonsens w czystej postaci, autorstwa miłościwie panującego nam Naczelnego:
Pewien poeta z PilicyŻeby nie być gorszym – zamieszczę również własny limeryk z nurtu klasycznego, czyli nonsensownie-absurdalnego:
Pewien szambiarz o imieniu BamboNa koniec limeryczek z dedykacją: Ode mnie dla Takiej Jednej...
Pewna studentka zabieganaTyle na dzisiaj. Podobają się Wam limeryki? Sami też coś napiszcie! Wskazówki znajdziecie w marcowym numerze Skafandra. A jak już uda się coś stworzyć – natychmiast ślijcie do mnie: macmat@staszic.waw.pl