Kącik Limerykowy
Numer 12 (maj 2004)
Ha! Obiecałem? Obiecałem. Jest Kącik w Kurierze? Jest. I, o ile
tylko wykażecie płodność, będzie pojawiał się równie regularnie, co we
śp. Skafandrze AD. To, że ukazuje się już w tym numerze,
jest zasługą przede wszystkim dwojga limerykopisów. Oni za chwilę,
ale zaczniemy od Księgi Skarg i Zażaleń:
Napisałem limeryk godny Pulitzera,
Lecz o zgrozo! Diabeł ze szczegółów wyziera!
Bo
choć tyle się starałem
To rabatu nie dostałem,
Gdy kupowałem Staszic Kuriera!
(Skepe)
No cóż, smutną prawdą jest, że publikacja limeryków nie jest
wystarczającym powodem, żeby gratyfikować autora darmowym numerem. Nie
jestem pewien, czy w ogóle funkcjonuje jeszcze instytucja numeru
autorskiego – o to musicie zapytać nowego miłościwie nam
panującego Naczelnego... A wracając do limeryków:
Limeryk chorobowy
Była pewna dziewczynka w Warszawie
Co rozchorowała się leżąc na trawie
Lekarka
ją wybadała
Orzekła - choraś mała
Nie należy zimą kłaść się na
murawie!
Limeryk połamany
Był sobie chłopiec w miesiącu maju
Co złamał nogę wychodząc z tramwaju
Pojechał
na pogotowie
Niemalże dostał po głowie
Bo jak można być na haju?!?
Limeryk voodoo
Pewnej kobiecie z miasta na W.
Zdarzyło się raz spotkać z voo-doo.
Przerażały
ją te praktyki
Laleczki, zombi, trans - inne
triki
Na szczęście z telewizora nie
zrobiły fruuu!
Limeryk chemiczny
Pewien człowiek z planety Ziemia
Twierdził, że pasjonuje go chemia
A
w domu
Po kryjomu
Mówił: chemia gorsza niż
anemia!
(Hayya)
Zacne, zacne limeryczki moim zdaniem, czyż nie? Oby tak dalej!
Poniżej prezentuję utwory nadesłane mi przez jednego z najczęściej
pisujących do KL autorów, w dodatku z numeru na numer coraz
lepiej:
Jednego wam nie powiedziałem,
Że kiedyś chorobę straszną miałem.
Choroba
ta to skleroza,
Dla pamięci mojej zgroza,
Zaraz... O czym to ja pisałem?
Zawsze w maju są matury,
Lecz ktoś je ustala z góry,
Nie
ważna wiedza lub wena.
Taka jest piąteczki cena,
Gdy łatamy budżetowe dziury.
Pewien miłośnik muzyki disco
Upadł raz strasznie nisko
I
zaczął pisać teksty disco polo.
Muzykę zaś zrobi inny kolo
I sława zespołu jest już
blisko.
(Marred)
Doprawdy, jestem pod wrażeniem – zwłaszcza ostatni limeryk przypadł
mi do gustu. Gratuluję weny, zazdroszczę płodności... No, ale żeby
nie pozostać całkiem bezproduktywnym, zamieszczam ten oto limeryk
własnego autorstwa, traktujący o sprawach jakże aktualnych:
Dostałem wiadomość w poranek niedzielny
(Ten, kto mnie obudził, był bardzo bezczelny),
Że
Guzikk władzę oddaje.
Zawołać więc pozostaje:
Naczelny umarł – niech żyje
Naczelny!
(Człowiek
O Pięknym Imieniu)
To wszystko! Mam nadzieję, że choć po części podzielacie moją radość
z kontynuacji Kącika Limerykowego. Jeżeli chcecie go współtworzyć,
wysyłajcie limeryki na adres: macmat@staszic.waw.pl.
Poprzedni
Strona główna
Następny